piątek, 22 stycznia 2010

Chora na katar niewydmuchiwalny


NA naszym piątym piętrze już nie pachnie farba olejną. W sumie chyba nadal trochę pachnie poprzednim właścicielem, który moim zdaniem uwielbiał swój ciepły smrodek i frytki ( zza kuchenki gazowej wygrzebałam ich chyba z 4 szufelki pomieszane z paroma starymi bułami). Remont naszego mieszkania przeżywa właśnie załamanie, spowodowane tym, że Powolniak * i ja mamy ostatnio okres wzmożonej pracy naukowej. Dzięki mojej obecnej chorobowej sytuacji wciągam pępek i szlajam się w pidżamie i ochronnym szaliku na szyi chyba do godziny 10. Potem tylko jakieś cztery wstawania na parzenie herbaty świątecznej w ulubionej ( bo jedynej w mieszkaniu) filiżance w bratki i tylko pisanie i pisanie. Gdyby nie terminy na uczelni byłabym w niebie sącząc ulubioną herbatę. Pocieszam się, ze to już finisz, koniec i basta.Chociaż pomysłów na piątą srokę za ogon nie brakuje.
Pożyję, odpocznę , zdecyduję :)


* Powolniak - to moja druga ręka, moja kropka nad i, szczere serce i mądra myśl.