I znów mamy na piątym piętrze bajzel . Powolniak wziął się za kolejny pokój, który ma służyć nam jako chillout zone ;) Wygodne, miękkie kanapy, odpalona arabska szisza i spokojne rytmy. Taki ma być ten pokój. Powolniak walczył już tam z tkaniną , którą obite były ściany, teraz rozpoczyna walkę z sufitem. Ja natomiast oddaje się pracom renowacyjnym –co idzie mi to jak krew z nosa.
Jak radośnie ostatnio oboje stwierdziliśmy, to nie mieszkanie i sprawy remontowe nami rządzą , ale my nimi rządzimy. Cieszę się niezmiernie, że oboje mamy do tego całego piątego piętra takie podejście ;)
No i majówki nie mogę się doczekać – wyruszamy do Zakopanego – a z Gdańska to nie lada wycieczka;) Bilety PKP zakupione, nocleg zarezerwowany i tylko czekać pozostało. I znów popatrzeć gołym okiem na Giewont.
Na zdrowie: szot z kurkumy
7 lat temu